Jest to dla Mnie szok i wciąż nie mogę uwierzyć, że to dzieje się naprawdę, ale STAŁO SIĘ i nikt nic nie jest w stanie zrobić.
Nasz forumowy Kolega Kaczan w dniu dzisiejszym odszedł od Nas i skierował się w górę, tam gdzie jest ponoć dużo przyjemniej niż na tej zakłamanej ziemi...
W jakich okolicznościach się to stało, nie jest dane Mi pisać, gdyż nie wiem za bardzo nic.
Z kim jechał także nie napiszę, gdyż owa osoba także nic nie wie...
To stało sie tak nagle i nieprzewidywanie...
Odszedł gość, którego niektórzy darzyli wielką sympatią, inni mogli nie trawić.
Ale był to ZajeFajny gość, którego Mi osobiście będzie brak podczas wyjazdów...
Zajebiście szkoda, kiedy ktoś z bliższych znajomych odchodzi... Wtedy odczuwamy Jego wyjątkowy brak...
Pomysł jest taki, aby jutro o godzinie 17.30 spotkać się na BP Matecznym i pojechać na motocyklach w miejsce zdarzenia, zapalić świeczkę, podumać... Uczcić to, czego Andrzej dokonał podczas swego życia (krótkiego, jednak intensywnego).
Szkoda dalej cokolwiek pisać, bo życia Mu nikt nie przywróci...
Wszystkich Nas może czekać to samo.... Jeździmy motocyklami i nie rezygnujmy z nich...
Jednak nie życzę Wam tego, co spotyka co-po-chwila Naszych kolegów...
Tu nie chodziło o brak umiejętności... Napewno chodziło oo jakiś zły zbieg zdarzeń/okoliczności...
Mam nadzieję, że wyjaśni się CO DOKŁADNIE się stało...
Głębokie wyrazy współczucia dla Rodziny Andrzeja...
Przykro, kiedy odchodzi ktoś bliski...
Nie wiem czy ktokolwiek z tąd ma jakiś kontakt z Rodziną Andrzeja... Ale przydałoby się wiedzieć kiedy odpędzie się pogrzeb. Myślę, że nie ja jedyny będę chciał się wybrać...
K.

P.S. To dla Ciebie kolego "740 bez gazu, w manualnej skrzyni, co mało pali... I BEZ SZPERY"

